dodano: 2017-11-14 17:44 | aktualizacja:
2023-02-17 22:21
autor: Andrzej Pietrzak |
źródło: podroze.satkurier.pl
Prosimy o wyłączenie blokowania reklam i odświeżenie strony.
Miasto
Longyearbyen w prowincji Svalbard, położone w cudownym miejscu, nie poraża urokiem. Kilkadziesiąt domów w zabudowie szeregowej, domki jednorodzinne, zero ogrodzeń... i ta biel. Zatrzymujemy się wraz z moją Królewną w schronisku. Cena za noc 600 koron. Temperatura na zewnątrz sięga
-46 stopni Celsjusza. Wiatr też daje w kość.
Plan jest taki:
zwiedzić archipelag Svalbard, dotrzeć na zatokę Barentsa, gdzie na otwartym morzu zamarznięty i uwięziony statek służy za bazę dla takich wariatów jak my.
Następnego dnia ruszamy.
Wypożyczalnia skuterów mieści się zaraz przy Muzeum Svalbard. Tu wszystko znajduje się w okręgu 2 km. Wynajęcie skutera wraz z przewodnikiem to koszt 2400 koron dziennie. Nie polecam nikomu podróży bez przewodnika i broni. Pamiętajcie, że
na Svalbardzie mieszka 2500 ludzi, ale niedźwiedzi jest 3300. Różnica między ludźmi a niedźwiedziami jest taka, że człowiek jest kolorowy, widoczny na białym horyzoncie tego świata i człowiek was nie zje. Podróż do statku zakotwiczonego na Barens Havnet jest bajeczna, dla kogoś takiego jak ja, motocyklisty.
Materiał chroniony prawem
autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy.