Prosimy o wyłączenie blokowania reklam i odświeżenie strony.
W I kwartale tego roku w Unii Europejskiej zarejestrowano 212945 pojazdy elektryczne lub hybrydowe, a to oznacza wzrost o 37,6 proc. w stosunku do I kwartału 2016 r. - podało Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów.
W Hiszpanii to wzrost o 87,4 proc., w Niemczech o
67,5 proc., a w Wielkiej Brytanii o 29,9 proc.
W I kw. 2017 r. rejestracje nowych samochodów z napędem alternatywnym wzrosły w Unii Europejskiej 37,6 proc, a w Polsce aż o 91,3 proc.
Cóż z tego skoro samochodów elektrycznych w Polsce kupiono rekordowe... 66 egzemplarzy. Uśmiać się można, ale to i tak super, bo to 3 razy więcej niż rok temu.
Wzrosty w Bułgarii - najgorzej w Danii!
Dużym wzrostem mogą pochwalić się np.
Bułgaria (o 288,7 proc. więcej rejestracji),
Rumunia (207,6 proc.) i
Słowacja (191,9 proc.). Jednak co z tego, że zarejestrowano duży skok procentowy, gdy liczby samochodów alternatywnych w tych krajach w I kw. to odpowiednio
241, 403 i 543 auta. W Polsce wzrost z 3870 do 7403 rejestracji takich aut. W Europie najmniejszy wzrost jest w Danii (5,7 proc.) i Szwajcarii (8,7 proc.).
Gdzie ten 1 mln aut elektrycznych?
Samochodów czysto elektrycznych przybyło w Polsce aż
66 sztuki - to jest kropla w morzu. Znaczący rynek dla „elektryków” w Europie to kraje bogate:
Francja (7,4 tys. szt.),
Niemcy (5 tys. szt.),
Wielka Brytania (4,6 tys. szt.) oraz
Holandia, Austria i Szwecja (odpowiednio 2,1 tys., 1,2 tys. i 1 tys. egz.). Dodać tu trzeba, że pozostała część rynku pojazdów z napędem alternatywnym to różne hybrydy, ale także samochody z fabrycznym napędem LPG, co ma się nijak w tych wyliczeniach w porównaniu do czystych „elektryków”.
Jak z 66 aut elektrycznych zrobić 1 mln w kilka lat?
Projekt ustawy o elektromobilności mówi, że auta elektryczne zostaną objęte będą w Polsce zerową stawką akcyzy. To pomoże, ale
czy aby na pewno Polacy pokochali już elektryki, skoro liczba ładowarek elektrycznych w Polsce jest śmiesznie mała, a autami Tesli trudno przejechać przez Polskę, bez „znajomego gniazdka”. Czas leci, a oprócz gadaniny dzieje się niewiele. W Niemczech już spadło zainteresowanie autami z silnikami diesla, a Polsce niekoniecznie, oby taniej z kasy za 500+ lub kupią te stare diesle z Niemiec i Holandii, bo nikt jeszcze nie myśli, że tak się stanie. Duże miasta z gigantycznym smogiem nie umieją wymusić ograniczeń w jeżdżeniu starymi, 15-letnimi dieslami po centrum miast.
Gdzie tu myśleć o walce ze smogiem i elektromobilności?
Zacząć trzeba by chyba od tego, że potencjalny nabywca elektrycznego auta (bez akcyzy, a może bez VAT-u?) w domu lub firmie ma instalację OZE (fotowoltaika, wiatrak, inne), korzysta z pompy ciepła, wie co i po co, czyli ma
świadomość wewnętrzną dotycząca czystego powietrza i czystej energii. Ale i to nie pomoże, bo we władzach samorządowych musi być ta sama świadomość wspierająca tych maniaków, którzy będą pionierami czystej energii w imię czystego powietrza. Bez tego obiecanki jeżdżenia buspasami czy brakiem opłat za parking są co najmniej śmieszne.
Materiał chroniony prawem
autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy.