NTC nie za darmo - precz z „STB”

dodano: 2012-07-17 17:24 | aktualizacja: 2012-07-17 20:08
autor: Jerzy Kruczek/Janusz Sulisz | źródło: Dziennik Gazeta Prawna

W telewizji emitowane są spoty reklamowe promujące DVB-T, czyli naziemną telewizji cyfrową (NTC). Przygotowano ich łącznie 9, jednak wszystkie te spoty zawierają te same wprowadzające w błąd informacje. Na tę kampanię resort cyfryzacji i nadawcy wydali ponad 2 mln zł, a jest skierowana tylko do 30 proc. społeczeństwa, czyli tych którzy mają analogową telewizję i nie kwapią się do korzystania z płatnych ofert sieci kablowych i platform satelitarnych. Sieci kablowe protestują, że tak powszechne promowanie bezpłatnej NTC (nie licząc abonamentu RTV!), może przyczynić się do rezygnacji wielu osób z ofert kablówek. W grę wchodzą duże pieniądze. Czy to prawda, że NTC komuś zagraża?

Prosimy o wyłączenie blokowania reklam i odświeżenie strony.

Kampania reklamowa promująca NTC sugeruje, że nawet klienci kablówek muszą kupić specjalny dekoder, by odbierać telewizję w cyfrowej jakości, a to nieprawda.

Dziś z sieci kablowych w Polsce korzysta około 4,6 mln gospodarstw domowych, a 70 proc. polskiego społeczeństwa to klienci zarówno kablówek, jak i platform satelitarnych.

Andrzej Zarębski z Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji uważa, że kampania reklamowa powinna być skierowana do 30 proc. społeczeństwa, czyli tych, którzy po wyłączeniu sygnału analogowego mogą chcieć nadal korzystać z telewizji „bez opłat”. Obecnie w błąd wprowadzani są klienci kablówek i platform satelitarnych, którym może wydawać się, że przejście na NTC jest nieuniknione (niestety jest nieuniknione, bo analog zostanie wyłączony, ale to nie jedyna opcja!) i zakup nowego tunera jest koniecznością. Nie jest to prawdą, gdyż zarówno sieci kablowe, jak i platformy satelitarne oferują kanały w jakości cyfrowej. A zamiast tunera DVB-T można kupić telewizor z tunerem MPEG-4 lub oglądać w komputerze z TV Mobilnej - opcji jest dużo.

Przedstawiciele kablówek z PIKE skierowali list do do ministrów Michała Boniego, Bogdana Zdrojewskiego i przewodniczącego KRRiT Jana Dworaka, w którym napisali, że „godzi to w wolną konkurencję oraz słuszne interesy operatorów sieci kablowych, jak również innych podmiotów rozprowadzających programy telewizyjne”. Zastrzeżenia dotyczą przede wszystkim stwierdzenia „bezpłatna telewizja cyfrowa”.

Andrzej Zarębski nie dziwi się operatorom kablówek, bo w rzeczywistości telewizja ta nie będzie bezpłatna, bo jest objęta opłatami abonamentowymi RTV. Jego zdaniem znacznie skuteczniej niż rząd o cyfrowej telewizji naziemnej poinformował ludzi o. Tadeusz Rydzyk przy okazji awantury z nieprzyznaniem TV Trwam koncesji na pierwszym multipleksie, który nie zostawia suchej nitki na trwającej od roku kampanii.

„Chcesz wiedzieć...? Przełącz się na bezpłatną naziemną telewizję cyfrową. Do jej odbioru wystarczy dekoder STB lub telewizor z MPEG4” - to hasło zna już chyba każdy, jednak określenie „bezpłatna” mija się z prawdą. Nawet TVP wielokrotnie podkreślała, że telewizja nie jest bezpłatna, gdyż należy uiszczać opłaty abonamentowe. Gdy firma Hollex Sat Systems chciała, aby TVP Info i TVP Kraków wyemitowały odpłatnie krótki spot reklamowy dotyczący DVB-T z napisami TV gratis, bez abonamentu lub za darmo, to delikatnie zasugerowano by to zmienić, bo przecież jest ...abonament RTV. I reklamę zmieniono, by TVP nie miała zastrzeżeń.

Negatywne zdanie na temat emitowanych spotów ma również redaktor naczelny SAT Kuriera, Janusz Sulisz.
– Niestety zamiast informować, głównie straszą. Choćby tym, że sygnał nagle zgaśnie. Do tego używana jest w nich skomplikowana terminologia, bo mało kto wie, czym jest dekoder STB – ocenia. Wpadka z tornadem w spocie o DVB-T świadczy o pechu tej kampanii. Eksperci namawiają rząd, aby jak najszybciej zmienił sposób komunikowania o przejściu na NTC. Z badań zamówionych przez resort cyfryzacji wynika, że 85 proc. Polaków wie o wyłączeniu naziemnej telewizji analogowej i zastąpieniu jej cyfrową, ale o wymaganym sprzęcie i jego parametrach wie już niewielu.

Reklama musi być przystępnie przygotowana, tak po ludzku - dla Kowalskiego, a nie z angielsko brzmiącymi terminami w stylu dekoder STB. Nie wolno było przenosić takich słów z języka inżynierów do reklamy, bo potem Kowalski przychodzi do sklepu RTV/SAT i pyta o ...dekoder STB i wcale to nie jest śmieszne, gdy sprzedawca musi tłumaczyć wszystko od początku. Kto mu za to zapłaci?

O niskiej jakości informacyjnej kampanii mówi także Jacek Silski, prezes Polskiej Izby Radiodyfuzji Cyfrowej, jednak dodaje, że oburzenie nadawców kablowych jest trochę podszyte hipokryzją – sami nie są zobowiązani do zastępowania sygnału analogowego cyfrowym, więc ich klienci jeszcze latami mogą dostawać telewizję gorszej jakości z kablowego analogu, bo nie chcą przejść na DVB-C (odpowiednik DVB-T w kablu) ze względu na koszty.

Z kolei Krajowa Izba Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji (KIGEiT) ma jeszcze inny pomysł. Namawia Ministerstwo Edukacji Narodowej, by wprowadziło specjalne lekcje do szkół, na których tłumaczono by, jakie konkretnie warunki techniczne muszą być spełnione, aby odbierać telewizję cyfrową. To akurat marny pomysł.

Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji odmówiło komentarza tej sprawie.
- Być może zastanawia się, jak wydać na kampanię informacyjną około 3 mln zł, które mu zostały na ten i przyszły rok - ironizuje autor tekstu w „Dzienniku Gazecie Prawnej”.

Prawda jest taka, że MAiC powinno zrezygnować z reklam produkowanych przez dotychczasowego wykonawcę i zlecić to komuś kto zna się na samym rynku telewizji cyfrowej, by nikogo nie urazić i wszystko jasno Polakom wytłumaczyć. Przyznać trzeba, że zachwycać się można krótkimi filmikami o DVB-T zrobionymi przez publiczną Telewizję Polską, gdzie dwie starsze panie tłumaczą sobie jak podłączyć tuner NTC. Szkoda, że tak rzadko TVP je nadaje, a MAiC powinien zapłacić TVP właśnie za takie spoty.

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy.