Erillcastell jest pierwszym odwiedzonym przeze mnie ghost town. To wyludnione, katalońskie miasteczko, zbudowane na ruinach zamku, wywarło na mnie kolosalne wrażenie, tym bardziej, że podczas niezwykłej wycieczki do Erillcastell miałam też okazję wejść do opuszczonego kościoła oraz przespacerować się po zboczu wulkanu.
fot. Anita K.
Prosimy o wyłączenie blokowania reklam i odświeżenie strony.
Pierwsze zapiski na temat parafii Santa Maria w Erillcastell pochodzą z końca XII w. Wówczas kościół był własnością nieistniejącego już opactwa Santa Maria de Lavaix. Pomimo romańskiego pochodzenia, jest to stosunkowo nowa konstrukcja, z kruchtą i wieżą w lokalnym stylu ribagorça.
W kościele już wiele lat temu zawalił się dach, a całkiem niedawno runął ostatni z dzwonów. Odlany z brązu lub spiżu, pokryty zieloną patyną leży dziś na dachu transeptu. Ciężki dzwon runął na dach transeptu
Wejście do środka kościoła jest utrudnione, ale możliwe - przy zachowaniu szczególnej ostrożności.
Obrośnięty budynek kościoła z przylegającym cmentarzem
Wejście do kościoła - kruchta
W kruchcie
Dawna plebania używana przez rodziny pracowników kopalni jako mieszkanie
Niewielki cmentarz przy kościele
Przykościelne drzewko akurat kwitło w październiku