dodano: 2020-10-17 12:56 | aktualizacja:
2020-10-19 15:04
autor: Janusz Sulisz |
źródło: TS/LFP/L'Equipe/LePoint
Prosimy o wyłączenie blokowania reklam i odświeżenie strony.
Francuska liga piłkarska LFP jest zdesperowana, by zapewnić płynność finansowania francuskim klubom grającym w Ligue 1 i Ligue 2. Dlatego zagroziła zerwaniem umowy dotyczącej praw telewizyjnych z Mediapro, po odmowie dokonania płatności należnych na początku tego miesiąca przez chińską grupę.
Przypomnijmy, że
spółka Mediapro zgodziła się zapłacić ponad 800 mln euro rocznie za większość krajowych praw do dwóch czołowych lig francuskiego futbolu przez 4 sezony rozpoczynające się w tym roku (2020-2024). Wtedy jeszcze przed pandemią koronawirusa był to rekordowy kontrakt. Niestety płatność należna na początku tego miesiąca przez Mediapro nie została dokonana, pogrążając francuskie kluby w jeszcze poważniejszych kłopotach finansowych po kryzysie spowodowanym pandemią. Istotne tu jest to, że
Mediapro miała 727 mln euro zadłużenia na koniec 2019 r., więc należało się spodziewać kłopotów.
Przychody z dnia meczowego francuskich klubów zostały dosłownie skasowane przez wprowadzenie przez rząd Francji obostrzeń antykoronawirusowych. Podobno straty z tego tytułu wynoszą
172 mln euro (wg L'Equipe).
LFP nakazała Mediapro uregulować płatności należne 1 i 5 października. Dyrektor generalny LFP, Arnaud Rouger, potwierdził, że jeśli nie zostanie osiągnięte porozumienie z Mediapro, to
„będziemy musieli rozważyć przekazanie kontraktu innym operatorom”. Przez tę sytuację LFP zaciągnął pożyczkę
120 mln euro, aby rozdzielić ją między kluby i pokryć brakującą płatność. Pożyczka jest gwarantowana przez państwo francuskie. Przypomnijmy, że wcześniej wzięto komercyjny kredyt na 4% w wysokości
224,5 mln euro.
Mediapro, hiszpańska firma z chińskimi właścicielami,
uruchomiła w sierpniu nowy kanał Téléfoot, na którym można oglądać mecze ligi francuskiej, a także mecze Ligi Mistrzów i Ligi Europy UEFA. Jeśli nie dojdzie do jakiegoś porozumienia, to kanał może zostać zamknięty, kiedy kontrakt zostanie jednostronnie zerwany prze LFP.
Dyrektor generalny grupy Mediapro, Jaume Roures, chciałby renegocjacji warunków umowy, zwracając uwagę na spowolnienie gospodarcze spowodowane pandemią.
Po zerwaniu umowy z Mediapro prawa telewizyjne do Ligue 1/Ligue 2 mogłyby zostać wystawione na aukcję, co wiązałoby się z ryzykiem uzyskania znacznie niższego budżetu od CANAL+ lub beIN Sports, czyli dwóch znaczących nadawców we Francji. Może to mieć kaskadowe konsekwencje dla francuskich klubów, które przecież ustaliły swoje listy płac zgodnie z umową z Mediapro. Do tego są zdesperowane brakiem innych wpływów, m.in. od mających własne problemy sponsorów czy chociażby bez wpływów z biletów.
Do kogo trafią prawa transmisji francuskiej ligi?
Co ciekawe
w Polsce nikt nie pokazuje Ligue 1, choć to przecież jedna z 5 najlepszych lig piłkarskich w Europie (Premier League, LaLiga, Bundesliga, Serie A i Ligue1) i liga mistrzów świata w tej dyscyplinie. Ani TVP, ani CANAL+ czy Eleven Sports i Polsat Sport nie zdecydowały się te prawa, a przecież Eleven Sports ostatnio nabył prawa do ligi NOS w Portugalii. Kupno praw do Ligue 1 dla polskiego nadawcy podobno byłoby przepłacaniem... Może jak prawa stanieją przez tę sytuację to ktoś kupi je na Polskę. Prawda jest taka, że polscy widzowie nie mieli specjalnego zainteresowania akurat tą ligą piłkarską, choć przecież Polsat pokazuje egzotyczne (w sensie odległe) ligi: chińską, MLS czy po sąsiedzku dużo niżej notowaną od francuskiej czeską Fortuna: Ligę.
Plotka głosi, że w CANAL+ ścierają się dwa obozy.
Pierwsza Maxime Saada, który opowiada się za utrzymaniem konkurencyjności piłki nożnej poprzez pozycjonowanie się po cenie prawie podobnej do ceny z 2016 w 2020. Druga Vincenta Bolloré (CEO Vivendi), który chce wydać jak najmniej pieniędzy i wziąć Ligue 1 ze znaczną zniżką. Specjaliści od praw twierdza, że cena za Ligue 1 nie może być obniżona do mniej niż 700 mln euro, bo stałaby się ligą drugiej kategorii, a zalicza się do nich ligę holenderską, belgijską i portugalską.
Najgorsze jest to, że namieszać może jeszcze nawrót pandemii w wielu krajach i zaraz nie będzie znowu co oglądać.
Materiał chroniony prawem
autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy.