Na Koh Tao czy Ko Tao, czyli Wyspę Żółwi trafiłem dwa razy - za każdym razem w innej porze roku - raz w czerwcu, gdy zwykle bywa pora deszczowa - jest bardzo gorąco i wilgotno, oraz w grudniu, gdy przytrafił się sztorm z 4-metrowymi falami, ale potem po 2 dniach było całkiem przyjemnie. Prawda jest taka, że odpoczynek tam jest jak odrobina raju na Ziemi. Anteny kolorowe...
Prosimy o wyłączenie blokowania reklam i odświeżenie strony.
Pobyt na Ko Tao
Sam wybór domku, pensjonatu lub hotelu na Ko Tao to już indywidualna sprawa w zależności, kto co lubi (imprezy, spokój czy blisko do wiecznie ciepłego morza). Nie ma tam żadnej komunikacji publicznej, jedynie łodzie - taxi, skutery, quady lub ew. hotelowy transport. Jeśli wybierze się w miarę dobry hotel, to zwykle turysta jest odbierany w porcie Ban Mae Haad.
Są też fajne hotele na Ko Tao, gdzie jedyną opcją dojazdu jest łódka z hotelu tylko 2 razy dziennie, bo inaczej nie ma szans tam dotrzeć (nawet skuterem) - za to widok i nurkowanie jedyne w swoim rodzaju. Jest taki hotel Ao Muang Beach Resort, nad Mango Bay, gdzie transport jest tylko hotelową łódką o godz. 11:15 i 16:15, więc o nocnym klubie przy Mae Haad lub swobodnym wyborze restauracji czy baru trzeba zapomnieć i korzystać z przymusu z droższej hotelowej knajpki. Jeśli nie trafi się na hałaśliwych Rosjan lub Anglików, to może być super, przy czym koszty posiłków są na pewno wyższe, bo pozostaje tylko stołowanie się w jedynej hotelowej restauracji.