Filipiny to dla Polaków bardzo egzotyczny i odległy kraj. Dla jednych to istny raj na ziemi, a inni będą się go bać, bo bieda, malaria, denga, trzęsienia ziemi i tajfuny - zbyt dużo nieszczęść na raz. Tu krótki opis wyprawy na Filipiny, a szczególnie na wyspy Bohol i Panglao. Dostać się tam trzeba samolotem przez stolicę Manilę i Cebu, ale te miejscowości lepiej omijać szerokim łukiem. Promy pływają na Bohol, o której mówi się, że ta wyspa to Filipiny w pigułce.
Prosimy o wyłączenie blokowania reklam i odświeżenie strony.
Na pewno warto wybrać się na rejs statkiem po rzece Loboc - lunch i pokazy tańców podczas rejsu mają swój klimat.
Warto zajrzeć do minizoo w filipińskim stylu, gdzie możemy dotknąć i wziąć na kark żywego węża boa. Są też liczne motylarnie oraz sanktuarium wyraków (z ang. tarsier) charakterystycznych zwierząt o charakterystycznie wyłupiastych oczach - typowe dla Filipin.
Jeśli bardziej interesuje kogoś morze, to i tu znajdą się oryginalne atrakcje. Nurkowanie i spływanie z rurką na tych wyspach to jedna, wielka przyjemność i naprawdę warto tam polecieć - wtedy czuje się ten raj w każdym momencie. Bardzo ciekawe jest też pływanie z rekinami wielorybimi.
Wypływa się wcześnie rano, by trafić na porę karmienia, a całość trwa dwie godziny i kosztuje około 180 zł. Jeśli nie rekiny, jest jeszcze opcja zobaczenia delfinów, żółwi morskich czy po prostu nurkowanie, w różnych konfiguracjach, nawet nocą. Polecam plażę Alona Beach.